Dzisiaj z okazji 3 maja musiałam iść do kościoła i być w sztandarze, rano cały czas się stresowałam i jeszcze okazało się że coś jest nie tak z samochodem, ale tato zmienił koło i wszystko było dobrze.W kościele też nic kompromitującego się nie zdarzyło (na szczęście).Teraz siedzę sobie na łóżku i pisze z siostry laptopa.Wcześniej narobiłyśmy sobie durnych foci, zrobiła mi wielkiego koka na czubku głowy i zostawiła 2 pejsy po bokach po czym zakręciła lokówką.Wyglądałam jak z lat 70 ;] zanosi się na burzę;[[ pogrzmiewa (narazie), zachmurzyło się! Ja nie chcę ja się boje ;d Przynajmniej przez poprzednie dni było extra, taka mała zajawka wakacji :D No cóż będę kończyć, tydzień tak szybko minął, JA NIE CHCE DO SZKOŁY!;((
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz